Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomagać?... Nie pomagać?...
Autor Wiadomość
AnnaEwa 
Gaduła
AnnaEwa


Pomogła: 8 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 04 Maj 2016
Posty: 599
Wysłany: Pon 13 Mar, 2017 08:20   Pomagać?... Nie pomagać?...

Dały mi do myślenia wpisy Sziki w innym wątku... Oraz niegdysiejsze rozważania o stażu trzeźwości dla sponsorów.
My, współuzależnieni, mamy pewien problem ze stawianiem granic pomiędzy sobą a innymi. Usiłujemy "ratować". Tłumaczy się nam, że człowiek, który popadł w tarapaty, z powodu alkoholizmu swojego lub bliskiej uzależnionej osoby, jest "dużym chłopcem/dziewczynką" i powinien radzić sobie sam.
Z drugiej strony, jest uznawane za aksjomat, którego sama nie kwestionuję, że sam sobie nie poradzi. W poradniku dla współuzależnionych stoi czarno na białym, żeby przygotować sobie telefon do bliskiej osoby, że tak powiem, drogę ewakuacji na wypadek zapicia uzależnionego partnera, ergo - bez wsparcia, pomocy innych raczej cienko...
Pamiętam, miałam ze dwadzieścia lat, stałam w kolejce w sklepie, byłam z małym dzieckiem... Przede mną stała para: on wielki osiłek, ona mała, drobna kobietka w wielkich przeciwsłonecznych okularach. Przy ladzie ona chciała jeszcze coś, on się nie zgodził, zapłacili, wyszli, nadchodzi moja kolej na zakupy... Nagle dziewczyna wpada z powrotem do sklepu, potargana i już bez tych okularów - oczy sinobłekitne od wielokrotnego bicia, nos świeżo złamany - krzycząc "ratunku!!", facet biegnie za nią.
No i co zrobić w takiej sytuacji?
Gdzie przebiega granica?
Ostatnio zmieniony przez AnnaEwa Pon 13 Mar, 2017 08:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pon 13 Mar, 2017 13:19   

co prawda ja miałam co innego na myśli, nie konkretnie pomoc, bardziej uważność na innych ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje.. liczenie się z drugim człowiekiem, uwzględnianie, szacunek.. ale wypowiem sie w tym temacie też..
jesli chodzi o pomoc to przede wszystkim pomagać pod warunkiem, że ktos o to poprosi i/lub wyrazi na to zgodę...
_________________

 
     
AnnaEwa 
Gaduła
AnnaEwa


Pomogła: 8 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 04 Maj 2016
Posty: 599
Wysłany: Pon 13 Mar, 2017 14:03   

szika napisał/a:
uważność na innych ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje.. liczenie się z drugim człowiekiem, uwzględnianie, szacunek..

Tak, rozumiem. Tylko, że jest to swoiste otwarcie drzwi, gotowość do reakcji i uczestniczenia do pewnego stopnia w życiu innych ludzi. Otwartość. I ryzyko. Inaczej interakcje są pozorne, bo drugiemu człowiekowi nie zawsze wystarczy konwencjonalne "ojej!".
Naprawdę nie mam recepty. Cały czas się nad tym zastanawiam, zwłaszcza, że wiele osób nadużywa proszenia o pomoc... każdy z nas to przerabiał: pomóż mi!!! pomóż mi, bez ciebie zginę!!!... po raz pięćdziesiąty szósty.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5423
Wysłany: Pon 13 Mar, 2017 17:25   

AnnaEwa napisał/a:
wiele osób nadużywa proszenia o pomoc...

kwestia rozróżnienia: co jest prośba o pomoc, co próbą zrzucenia na kogoś odpowiedzialności czy inną formą manipulacji.
Sama mam problem z proszeniem o pomoc. ale jeśli się przemogę to proszę o pomoc kogoś: bardziej dojrzałego, silniejszego, z podobnymi doświadczeniami, ale "po zwycięskiej stronie", mądrzejszego w temacie, a najlepiej fachowca.
 
     
She 
Gaduła



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 24 Lip 2014
Posty: 646
Wysłany: Wto 14 Mar, 2017 10:02   

AnnaEwa napisał/a:
Tłumaczy się nam, że człowiek, który popadł w tarapaty, z powodu alkoholizmu swojego lub bliskiej uzależnionej osoby, jest "dużym chłopcem/dziewczynką" i powinien radzić sobie sam.

AnnaEwa napisał/a:
Z drugiej strony, jest uznawane za aksjomat, którego sama nie kwestionuję, że sam sobie nie poradzi.

Oba cytaty są prawdziwe.
Współuzależnieniowa, chora pomoc polega na "pomocy za wszelką cenę" i bez względu na koszty jakie ponosi osoba pomagająca. Najlepszy myk polega na tym że wówczas osoba której chce się pomóc na siłę, wcale tej pomocy nie oczekuje i nie potrzebuje. :beba:

Co do drugiego cytatu - sam sobie nie poradzi, ale jeśli chce to poradzi sobie wśród osób które mają doświadczenie i dzielą się swoją wiedzą, bardzo cenną zresztą.
Jedyny warunek - osoba której ta pomoc dotyczy musi chcieć ją otrzymać i zrobić krok ku wyciągniętym, pomocnym dłoniom.
Inaczej nici z pomocy :bezradny: i święty Boże nie pomoże :nie:
_________________
Mądre myśli przychodzą do głowy wtedy, gdy wszystkie głupoty zostały już zrobione.
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Wto 14 Mar, 2017 10:07   

She napisał/a:
Co do drugiego cytatu

wydaje mi sie, że trzeba dodać, że alkoholik nie otrzyma "dobrej" pomocy od współuzaleznionej/ego... od współ to w zasadzie najlepsza pomoc to przyslowiowy kop w d..
dlatego ja pomimo, że jestem alkoholiczką to nieszczególnie czuję się w pomaganiu alko własnie z racji mojego równolegle współuzaleznienia..
moge pomóc i pomagam ale w dośc ściśle okreslonych granicach...
_________________

 
     
She 
Gaduła



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 24 Lip 2014
Posty: 646
Wysłany: Wto 14 Mar, 2017 10:18   

szika napisał/a:
wydaje mi sie, że trzeba dodać, że alkoholik nie otrzyma "dobrej" pomocy od współuzaleznionej/ego...

Wydawało mi się to oczywiste, w sensie że zawarte w treści :mgreen:
_________________
Mądre myśli przychodzą do głowy wtedy, gdy wszystkie głupoty zostały już zrobione.
 
     
Kami 
Trajkotka
Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.



Pomogła: 38 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 03 Sty 2014
Posty: 1035
Wysłany: Nie 08 Paź, 2017 12:51   

szika napisał/a:
nie konkretnie pomoc, bardziej uważność na innych ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje..

Ale też tylko wtedy, kiedy zostanie się konkretnie o taką pomoc poproszonym mam na myśli tu głównie pomoc fizyczną ... wsparcie. Broń Boże jakiekolwiek kwestie pieniężne, takowa pomoc niczemu nie służy a wpędza dodatkowo w kolejne problemy.
szika napisał/a:
wydaje mi sie, że trzeba dodać, że alkoholik nie otrzyma "dobrej" pomocy od współuzaleznionej/ego...

Na pewno nie, współuzależniony jest współuzależnionym i daleko mu do sensownego myślenia i zachowania zdrowego rozsądku.
AnnaEwa napisał/a:
uczestniczenia do pewnego stopnia w życiu innych ludzi. Otwartość. I ryzyko. Inaczej interakcje są pozorne, bo drugiemu człowiekowi nie zawsze wystarczy konwencjonalne "ojej!".

Uczestniczenie w życiu innych jest wtedy tak ogromne, że trudno z tego wyjść, przy czym cokolwiek zadzieje się wtedy nie tak to zawsze bedzie to nasza wina, albo będzie przez nas....

Temat trudny, nie znajdzie się tu sensownej, jednoznacznej odpowiedzi.

Kiedy analizuję moje przeszłe życie widzę, że sobie dawałam doskonale radę.
Nie miałam zielonego pojęcia dopóki nie poznałam J ( ciepły dobry człowiek i mnie kocha nad życie ....tak o nim wtedy myślałam :rotfl: na czym tak naprawdę polega ten problem. Były mąż to alkoholik a ja nie miałam o tym pojęcia, bo go nigdy pijanego nie widziałam. Rozstałam się bo miałam dość pretensji o nic, apodyktyczności ... utrzymywania go, kiedy stracił pracę i nic nie robił w tej kwestii by ją mieć. Dużo tego i szkoda czasu na to by pisać o nim bo i po co ?!
U mnie wspołczucie jest w normie. Ma swoje granice. Jak się uleje to koniec. !!!
_________________
To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
 
     
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Nie 12 Lis, 2017 15:40   

szika napisał/a:

jesli chodzi o pomoc to przede wszystkim pomagać pod warunkiem, że ktos o to poprosi i/lub wyrazi na to zgodę...

Jeśli chodzi o pomoc, to najpierw trzeba nauczyć się pomagać sobie samemu. A dopiero wówczas można skutecznie pomagać innym.
 
     
dromax 
Gaduła
abstynencki styl życia



Pomógł: 2 razy
Wiek: 73
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 513
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią 18 Sty, 2019 21:30   

szika napisał/a:
co prawda ja miałam co innego na myśli, nie konkretnie pomoc, bardziej uważność na innych ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje.. liczenie się z drugim człowiekiem, uwzględnianie, szacunek.. ale wypowiem sie w tym temacie też..
jesli chodzi o pomoc to przede wszystkim pomagać pod warunkiem, że ktos o to poprosi i/lub wyrazi na to zgodę...

:roll: Jakie "poprosi", jakie "wyrazi zgodę" - to nonsens. To nie tak się z alkoholikiem postępuje! Alkoholikowi robi się INTERWENCJĘ. Jest taka pozycja: INTERWENCJA WOBEC OSOBY UZALEŻNIONEJ - Wandy Sztander.
_________________
http://bez-dymka.cba.pl
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15054
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pią 18 Sty, 2019 21:54   

Z Ciebie dromax to taki "archeolog", wujek dobra rada :rotfl: . Wygrzebujesz jakieś stare posty i próbujesz udzielać "dobrych rad" komuś, kto już dawno zapomniał o całej sytuacji, którą Ty dopiero komentujesz
g45g21 g45g21
_________________
:ptero:
 
     
AnnaEwa 
Gaduła
AnnaEwa


Pomogła: 8 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 04 Maj 2016
Posty: 599
Wysłany: Sob 19 Sty, 2019 13:01   

pterodaktyll, a to właśnie fajnie wyszło, bo nie dalej jak wczoraj miałam w pracy, więc nie do uniknięcia, sytuację taką, że postawione przeze mnie niegdyś w tytule wątku pytanie znów zrobiło się bardzo zasadne. I przydało mi się odświeżyć Wasze odpowiedzi.

Wciąż mam problem z tymi granicami... Teraz wiem już, że prawdopodobnie zawsze będą u mnie słabsze (a może nie? - ale póki co, są słabsze!) i moja odpowiedź na pytanie "pomagać? nie pomagać?" dziś brzmiałaby tak: jasne, że pomagać, ale nie każdy jest dobry w pomaganiu.
Inaczej - akurat JA powinnam unikać sytuacji wchodzenia w trudne sprawy innych ludzi. Nie zawsze się da, ale powinnam zawsze o tym pamiętać, dla dobra zarówno swojego, jak innych.
I nawet w razie długiego bezrobocia - nie chcę aplikować na kuratora społecznego ;)
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 51
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9024
Wysłany: Sob 19 Sty, 2019 13:51   

AnnaEwa napisał/a:
moja odpowiedź na pytanie "pomagać? nie pomagać?" dziś brzmiałaby tak: jasne, że pomagać, ale nie każdy jest dobry w pomaganiu.

Pomagać, ale nigdy kosztem siebie.
Wiem, egoistycznie to brzmi w Twoich przeczulonych uszątkach...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3825
Wysłany: Sob 19 Sty, 2019 15:43   

AnnaEwa napisał/a:
pterodaktyll,

Wciąż mam problem z tymi granicami... Teraz wiem już, że prawdopodobnie zawsze będą u mnie słabsze (a może nie? - ale póki co, są słabsze!) i moja odpowiedź na pytanie "pomagać? nie pomagać?" dziś brzmiałaby tak: jasne, że pomagać, ale nie każdy jest dobry w pomaganiu.
Inaczej - akurat JA powinnam unikać sytuacji wchodzenia w trudne sprawy innych ludzi. Nie zawsze się da, ale powinnam zawsze o tym pamiętać, dla dobra zarówno swojego, jak innych.
I nawet w razie długiego bezrobocia - nie chcę aplikować na kuratora społecznego ;)
.
Nie wiem czy to Cię pocieszy ale ja tez mam problem z granicami nie w rodzinie, w innych relacjach, źle stawiam czasem. Nie wiem co powinnaś a czego nie ale może warto postawic sobie pytanie: Czy to o co prosi dana osoba moge zrobic i czy chce to zrobic? Inaczej mówiac: Czy mi to sluzy czy mnie krzywdzi? Potem podjac decyzje i postawic granicę.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Kami 
Trajkotka
Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.



Pomogła: 38 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 03 Sty 2014
Posty: 1035
Wysłany: Sob 19 Sty, 2019 16:48   

staaw napisał/a:
Pomagać, ale nigdy kosztem siebie.
Wiem, egoistycznie to brzmi w Twoich przeczulonych uszątkach...

To nie jest egoizm Staaw to jest życie. Nic na siłę. Od kiedy to pojęłam żyje mi się "lekko".
Kiedyś chciałam być użyteczna, pomagałam gdzie popadnie zawsze wyskakując przed szereg.
Tylko dla mnie samej nigdy nie miałam czasu.
Gdybym wszystkich wokół traktowała tak jak traktowałam siebie, dawno byłabym sama.
Nie pomagam już, zajęłam się sobą ale zawsze jest tak, że wszyscy, których kocham i lubię
wiedzą gdzie jestem i wiedzą, że jestem. Kiedy jestem im potrzebna sami proszą, dzwonią, mówią
lub najzwyczajniej w świecie żądają (i mają rację ;) )
Ja też już dawno przestałam liczyć na to, że ktoś powinien się domyślić, że coś powinien
w stosunku do mnie..... Jeśli czegoś mi potrzeba mówię o tym wprost lub po prostu proszę.
Na dzień dzisiejszy kiedy mam za dużo czasu kładę się i nadrabiam zaległości książkowe albo
oglądam filmy. Jest fajnie ...lubię ten stan ..... :skromny:
_________________
To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 12